Zgodnie z tradycją, nasze koło
wędkarskie
postanowiło zorganizować kolejną edycję zawodów,
upamiętniających naszego zmarłego kolegę, Ryśka Farynę.
Na datę tegorocznego spotkania, wybrana została niedziela 22 marca. .
W tym roku, była to już ósma edycja tych towarzyskich zawodów spławikowych,
otwartych dla wszystkich zainteresowanych wędkarzy, którzy w
większym czy mniejszym stopniu pamiętają o naszym zmarłym
koledze.
Na przestrzeni już tylu lat, wyłoniło się grono stałych
uczestników spotkania, którzy nie bacząc na pogodę i na
wynik w zawodach, meldują się zawsze na miejscu zbiórki.
W ubiegłym roku pogoda znacznie pokrzyżowała nam plany organizacyjne i
w tym roku według synoptyków, szykowała się znów
powtórka takiej zimowej pogody. Na szczęście dla nas, pogoda
wytrzymała i z każdą upływającą godziną było co raz cieplej, nawet były
momenty gdzie świecił delikatnie słońce.
Prawdopodobnie przełożyło się to również na ogólną
frekwencję, bo kilka osób w obawie o swoje zdrowie wycofało sie z
uczestnictwa w spotkaniu.
Ale i tak, mimo trochę niesprzyjających warunków
pogodowych do rywalizacji przystąpiło 25 zawodników, którzy o godzinie 7.00 stawili sie na miejscu zbiórki.
Według wstępnych ustaleń, zawody miały się odbyć od strony rzeki
Kucelinki ale w związku z silnym wiatrem, zawody zostały
przeniesione na brzeg od strony parkingu przy grobli. Tutaj wiejący
północny wiatr nie był tak dokuczliwy dla wędkarzy. Przed zawodami dla rozgrzewki, na
uczestników spotkania czekała ciepła kawa lub herbata
Po
sprawnie przeprowadzonej odprawie i losowaniu, uczestnicy rozjechali
się na swoje stanowiska.
O godz. 9.00 po sygnale dźwiękowym i wcześniejszych
przygotowaniach, nastąpiło rozpoczęcie zawodów. Zgodnie z
ustaleniami na odprawie, zawody miały sie odbywać w jednej
czterogodzinnej turze.
Początkowo ryby brały dość ostrożnie ale z każdą upływająca godziną
brania nabierały intensywności. Mimo, że ryb było dużo, trzeba było
łowić w miarę delikatnie, gdyż było dużo pustych zacięć lub trochę
brania przeczekiwać. Dodatkowym utrudnieniem, szczególnie na
końcowych stanowiskach był uciąg, który utrudniał nieco
precyzyjne łowienie. Bardziej przypominało to łowienie na kanale niż na
wodzie stojącej i dlatego też, duże znaczenie miała odpowiednio
położona zanęta.
Dużą niespodzianką dla wszystkich były złowione leszcze, które o
tej porze miały już wysypkę tarłową. Leszcze co prawda nie decydowały o
wygranej ale windowały łowcę wysoko w tabeli punktowej. Złowiono
równiez dwa liny i co ciekawe ... jednego sumika karłowatego.
Po zważeniu wszystkich ryb, okazało się, że najlepiej z
wędkowaniem tego dnia poradził sobie przedstwiciel koła PZW
,,Okoń" Robert Miniszewski,
który wynikiem
8456 pkt zajął pierwsze miejsce. Trzeba
dodać, że wynik Roberta zbudowany był na samej płotce.
Po zawodach, na uczestników spotkania, dla pokrzepienia ducha i
rozgrzania przemarzniętych organizmów, czekał ciepły posiłek.